Od dobrych dwóch godzin siedziałam przy barze i próbowałam znaleźć w tłumie bawiących się osób swoją blondwłosą koleżankę. Niestety, nic z tego. Dziwiłam się sama sobie, że zgodziłam się tutaj przyjść, nie jestem ogólnie osobą, która lubi się bawić wolę spędzać wolny czas w swoim pokoju czytając książki, czy oglądając filmy. Ostrożnie zeskoczyłam z wysokiego krzesełka i zaczęłam się przeciskać przez tłum ocierających się o siebie ludzi aż w końcu doszłam do drzwi wyjściowych. Opuściwszy pomieszczenie wypełnione odorem alkoholu i dymu z papierosów odetchnęłam z ulgą, Takie rzeczy nie są przeznaczone dla mnie. Wysłałam wiadomość do koleżanki informując ją, że opuściłam dyskotekę z powodu bolącej głowy i ruszyłam przed siebie. Ciepły wiatr lekko muskał moje ciało przyprawiając mnie tym samym o gęsią skórkę. Przed wyjściem nie pomyślałam o tym, żeby wziąć ze sobą jakąkolwiek bluzę, ponieważ nie przewidywałam, że będę wracała do domu po drugiej w nocy. Mój dom był niecałe pół godziny od klubu, z którego wracałam, niby to nie było długo, ale postanowiłam iść parkiem. Dosyć często szłam tym skrótem może było, to spowodowane tym, że dzięki niemu znajdowałam się w danym miejscu w czasie o połowę krótszym niż, gdybym szła normalną drogą. Nie wiem nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiałam. Park pomimo tak późnej pory nie tracił swojego uroku powiedziała bym, że zapalone latarnie ustawione wzdłuż ścieżki dodawały mu tylko uroku. Nigdy nie bałam się chodzić tym parkiem chodź wiele razy ostrzegano mnie, że wieczorem kręcą się po, nim dziwne i niebezpieczne typy. W pewnym sensie ten park był dla mnie jak drugi dom. To tutaj przeżyłam swój pierwszy pocałunek, to tutaj pierwszy raz zerwał ze mną chłopak, to tutaj zawsze przybiegałam po kłótni z rodzicami, czy koleżanką i to tutaj spędziłam połowę swojego dzieciństwa. Zanim się obejrzałam stałam już pod swoim domem. Przekręciłam cicho kluczyk i weszłam do środka. Moi rodzice już spali, więc od razu udałam się do swojego pokoju, gdzie przebrałam się w piżamę i też poszłam spać.
***
-Oxana Skarbie wstajemy ! - Mama wtargnęła do mojego pokoju i zaczęła podwijać rolety wpuszczając tym samym ogromną ilość światła do ciemnego pokoju. Burknęłam głośno i zakryłam twarz poduszką . Kocham swoją mamę, ale czasami była naprawdę denerwująca.
-Wstawaj - Szturchnęła mnie - zrobiłam śniadanie masz dziesięć minut - pogroziła mi palcem i wyszła zostawiając mnie samą. Podniosłam się leniwie i poszłam do łazienki, gdzie przemyłam twarz zimną wodą a włosy związałam w niedbałego koka na samym czubku głowy, następnie złapałam szlafrok i ubierając go na siebie zeszłam do kuchni, gdzie przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam na krześle. Stół pokryty był białym obrusem, na którym stały kwadratowe talerze i dwa duże wazony z kwiatami, które jak przypuszczam mama zerwała dziś rano.
-Jak tam było na dyskotece ? O, której wróciłaś ? - Zapytał tata przeglądając dzisiejszą gazetę.
-No właśnie chciałam wam powiedzieć, że ze mną, to chyba jest coś nie tak - powiedziałam i złapałam jedną z zapiekanek, które mama postawiła właśnie na stół.
-Dlaczego ? - zaśmiała się i usiadła przy stole.
-No, bo mnie takie dyskoteki nie kręcą rozumiecie ? Mam szesnaście lat i zamiast chodzić po dyskotekach, to wolę siedzieć w domu i czytać książkę. Przecież żaden chłopak mnie nie będzie chciał - gadałam jak najęta, a moja mama uważnie mnie słuchała co jakiś czas uśmiechając się.
-Córcia - zaśmiała się - nie każdy chłopak lubi jak jego dziewczyna szaleje po imprezach. Są tacy którzy chcą mieć dziewczynę spokojną taką jak ty - Odparła spokojnie.
-Może - zaczęłam jeść - Ale, to nie zmienia faktu, że jestem dziwna.
***
Byłam praktycznie gotowa do wyjścia. założyłam na nogi swoje czerwone Vansy i ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Ubrana byłam w czarne rurki i biały top z napisem “ Ok. “ na mojej szyi wisiał pojedynczy łańcuszek w kształcie serduszka, a na ręku brzęczały trzy różnokolorowe bransoletki. Włosy, które wcześniej lekko zakręciłam opadały na moje ramiona, a niesforne kosmyki zaplątywały się w moje kolczyki w kształcie małych pereł. Wyglądałam dobrze, więc złapałam torbę i wyszłam do pracy. Pracuje w sklepie zoologicznym umieszczony w samym centrum Cardiff, a to wszystko dzięki Megan - ona też tam pracuje, przez co nie czuję się samotnie. Sklep ten nie jest wcale duży i jakkoś specjalnie tani , a zawsze cieszył się dużą ilością klientów. Chyba nigdy tego nie pojmę. -Cześć - przywitałam się ze wszystkimi i odłożyłam torbę. - Megan długo byłaś wczoraj na tej dyskotece jeszcze ? - Zapytałam widząc półprzytomną dziewczynę.
-No tak troszkę - zaśmiała się i poszła nakarmić papugi ja w tym samym czasie złapałam kartonowe pudło i zręcznym ruchem ostrego nożyka rozcięłam taśmę, którą było sklejone i zaczęłam wypakowywać towar na pułki. Po niecałych czterech godzinach mogłyśmy w końcu usiąść na chwilę i odpocząć. Była 12:00, czyli według grafiku zaczynała się nam przerwa.
-Słuchaj co dzisiaj robisz ? - Blondynka usiadła naprzeciwko mnie.
-nie wiem. znaczy jeszcze nie mam planów. A, o co chodzi ? - Zapytałam biorąc łyk wcześniej zrobionej kawy.
-Ox dzisiaj są wyścigi i chcę na nie iść - Zmarszczyłam czoło, bo nie za bardzo rozumiałam o czym do mnie mówi.
-Jakie wyścigi ?
-No samochodowe, tyle że one ten … - podrapała się po łopatce
-Co one ? - Ponagliłam ją. Wiedziałam, że to co chce powiedzieć łączyło się z tym, że jeszcze bardziej nie będzie mi się chciało na nie iść.
-Są nielegalne - westchnęła i spojrzała na mnie czekając aż coś powiem.
-Jak, to nie legalne ?! Kobieto przecież. to może być niebezpieczne ! - Nie była chyba za bardzo zdziwiona tym, że tak na nią naskoczyłam. Przyzwyczaiła się do mojego zachowania, bo za każdym razem, kiedy ona wpadała na nowe, dziwne pomysły reagowałam tak samo, jak w tej chwili.
-No właśnie, dlatego chcę żebyś poszła tam ze mną ! Proszę !
-Megan boże, czy to jest ci naprawdę niezbędne do życia ? Zobaczyć kilka ścigających się samochodów ? - Westchnęłam i ponownie upiłam łyk ciepłej cieczy.
-Tak - powiedziała cicho.
-Ugh ! dobra pójdę tam z tobą, bo nie wybaczyła bym sobie, gdyby coś ci się stało - Blondynka od razu mnie przytuliła.
-Dziękuje kochana !!! - pocałowała mnie w policzek, a po chwili wróciliśmy do pracy.
***
Od dziesięciu minut czekałam na Megan, która ma się zaraz zjawić pod moimi drzwiami i zabrać mnie na te jakże fascynujące wyścigi, o których nikt nie ma pojęcia. Liczyłam się z tym, że na miejscu może nas przywitać policja albo na przykład, że ktoś straci panowanie nad samochodem i wpadnie w widownię. Dlatego nie pozwoliłam iść jej tam samej. Megan od , kiedy pamiętam miewała szalone pomysły , więc nie można jej było, za to winić.
-Ox ! Megan przyszła - usłyszałam krzyk swojej mamy z dołu, przez co od razu złapałam bluzę i zeszłam do przedpokoju.
-Dziewczynki wy naprawdę nie macie czasu, żeby się spotkać w dzień ? - Jęknęła moja mama. Moje nocne wyjścia nie podobały się jej tak samo, jak mi, ale wiedziała, że, jeżeli już wychodzę, to tylko, dlatego, żeby pilnować blondynki, która aktualnie stała koło niej i szczerzyła się jakby widziała jakiegoś szczeniaczka
- To ostatni raz ! Obiecuję ! - przysięgła mojej mamie, która westchnięciem wypuściła mnie z domu. - Dziękuję ! - krzyknęła jeszcze, kiedy moja rodzicielka zamykała za nami drzwi.
- Nadal nie podoba mi się ten pomysł - jęczałam jej przez całą drogę.
-Oj przestań marudzić ! Będzie fajnie zobaczysz ! - złapała mnie za rękę i pociągnęła do przodu, przez co prawie się przewróciłam. Po niecałych dwudziestu minutach byłyśmy już na miejscu. Po drugiej stronie siatki kręciło się kilku mężczyzn a liczba ludzi, który przyszli tutaj obejrzeć te niesamowite wyścigi ciągle rosła. W końcu po niecałych dziesięciu minutach samochody ruszyły. Czy było, to jakieś super mega przeżycie ? Nie. W duchu modliłam się tylko o to, żeby wszystko poszło, tak jak trzeba, bez żadnych nieproszonych sytuacji. Patrzyłam na te samochody, które się tak wyprzedzały i zastanawiałam się, czy osoby siedzące za kółkiem nie boją się o własne życie. Przecież takie wyścigi to przepustka do trumny ! Spojrzałam na biało- czarnego Chevroleta, który pędził wprost na siatkę za którą stałam z Megan i setką innych ludzi. Zamknęłam oczy i czekałam na to, co się wydarzy. Po chwili poczułam podmuch wiatru spowodowany ogromna prędkością, który wprawił w ruch nie tylko moje niesforne włosy, ale także siatkę, która zaczęła się lekko kołysać. Wszyscy zaczęli bić brawo, klaskać i krzyczeć, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego.
-Co jest ? Czemu oni klaszczą ? - Szturchnęłam zafascynowaną koleżankę.
-Ten w czarno-białym samochodzie wygrał -Megan nigdy nie umiała odróżniać samochodów. Dla niej samochody różniły się od siebie tylko kolorami. Spojrzałam w kierunku owego samochodu, w którym otworzyły się drzwi. Z pojazdu wysiadł wysoki chłopak ubrany w ciemne rurki i białą koszulkę bez rękawów, przez co tatuaże zdobiące jego silnie umięśnioną rękę były widoczne niemal w całej okazałości. Burza loków, które miał na głowie przewiązana była brązową bandanką. Określenie, że chłopak jest “ Atrakcyjny “ można uznać za ogromne niedopowiedzenie. Mało jest osób o tak czarującej urodzie jaką posiadał zwycięsca dzisiejszych wyścigów. Chłopak podszedł do starszego mężczyzny, który wręczył mu nagrodę.
-Co oni tak właściwie wygrywają ?- Znowu zwróciłam się do blondynki nie spuszczając wzroku z wysokiego chłopaka.
-No chyba pieniądze - podrapała się po głowie -Nie wiem - kątem oka widziałam, że dziewczyna się uśmiecha.
-Co ci tak wesoło ? - Zapytałam zdezorientowana.
-Patrzysz się na tego chłopaka jakbyś widziała w, nim jakiegoś anioła czy coś w tym stylu - przytuliła mnie - ale się nie dziwię. Jest mega seksowny ! - spojrzałam na nią na chwilę i znowu przeniosłam wzrok na chłopaka, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Stałam tam jak posąg i nie mogłam się ruszać. Patrzyłam uważnie jak na jego twarzy formował się cwany uśmieszek, a skóra w okolicy jego oczu zmarszczyła się puszczając mi tak zwane “ oczko “, które przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Po jego wyglądzie i zachowaniu mogłam wnioskować, że jest on bardzo pewny siebie, a cały wolny czas spędza na siłowni. Przerażał mnie i pociągał jednocześnie. Stałam przy tej siatce jak ostatnia idiotka i uważnie śledziłam każdy jego ruch. W końcu chłopak podszedł do siatki i zaczął rozdawać autografy. Wszystkie dziewczyny jakie tylko były w pobliżu zaczęły się przepychać, żeby dostać się do bruneta. Oberwałam z łokcia w policzek tak ze zobaczyłam gwiazdki migocące przed oczami i lekko się zachwiałam. Poinformowałam Megan, że poczekam na nią poza tłumem i jak najszybciej oddaliłam się od tego całego zamieszania.
***
-Jezus mam, to widzisz ?!!! - Megan krzyczała na całą ulicę wtykając mi kartkę z autografem pod sam nos tak, że nawet nie mogłam dojrzeć jakie imię było na niej zapisane.
-Widzę - Zaśmiałam się i próbowałam ją uspokoić. Zachowywała się tak samo, jak fanki, które właśnie zobaczyły swojego idola. Inaczej nie umiałam tego nazwać.Pożegnałam się z koleżanką i zamknęłam za sobą drzwi, po czym ze szklanką zimnej wody udałam się do pokoju. Przez cały czas miałam w głowie tego chłopaka. Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Moim jedynym marzeniem w tej chwili był sen tak głęboki, że nawet wybuch armaty, by mnie nie obudził. Po prostu chciałam odpocząć. Wsunęłam na nogi swoje niebieskie kapcie z napisem “ I LOVE YOU “ i podeszłam do okna, żeby zasłonić żaluzje. Ulica była pusta było, to raczej spowodowane późną godziną ludzie z reguły o tej godzinie śpią, bo wcześnie wstają do pracy albo, gdzie tam chodzą. Jednak moją uwagę przykuł czarny Range Rover stojący na chodniku i opierająca się o niego osoba, która najwyraźniej zorientowała się, że się jej przyglądam, ponieważ uniosła rekę i mi pomachała. To był ten Anioł.. chłopak z wyścigów stał właśnie pod moim domem… Przeraziłam się i to nie na żarty. W co ja się wpakowałam...___________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :)
Jeżeli chcecie być informowani piszcie mi w komentarzach wasze twittery :)
Wooooow, genialny rozdział *-* Będę na bierząco <3
OdpowiedzUsuńTwoja @ilyhazzx <3